Tysiące imigrantów próbują co roku przedostać się do Melilli, hiszpańskiej enklawy na terytorium Maroka. Na drodze do europejskiego raju stoi La Valla, sześciometrowy płot. Desperaci skaczą przez niego grupami, licząc, że może paru uda się zmylić straże.
SIPA PRESS/East News
Jednym się nie udało i zostali tu na zawsze, inni trafili do hiszpańskiego ośrodka dla uchodźców.
Nogi bolą jak diabli, w piersi brakuje tchu i chciałoby się zrzucić z siebie zbyt ciężkie ubranie. W południowym słońcu pot spływa po czole i zalewa oczy. Rozpaczliwie wymachując rękami, próbujemy łapać równowagę na stromym stoku. Potrącone kamienie ulatujące spod nóg gdzieś w pustkę są groźnym ostrzeżeniem. Wspinaczka na dziewięćsetmetrową górę Gurugú nie jest miłym spacerkiem.
Idziemy śladem czterech młodych Afrykańczyków, wychudzonych i suchych jak pnie akacji.
11.04.2014
Numer 08/ 2014