Tępione niegdyś przez władze kolonialne maoryskie tatuaże znów stają się popularne.
Mokonui-ā-rangi Smith skupiony klęczy na macie. W izbie słychać miarowe stukanie. Smith raz po raz uderza w kościany grzebień, a ostre zęby wbijają się w skórę leżącego przed nim mężczyzny i zostawiają w niej drobiny barwnika. To musi boleć, choć zarazem przypomina medytację. Ponad ramionami Smitha widać dwie kuia, członkinie starszyzny, z liniami z atramentu na twarzach. Ich portrety zdobią okładki czasopism z 1970 roku, oprawione w ramki i zawieszone na ścianie. Zdjęcia opatrzone są niepokojącym hasłem: „Maoryskie moko znika w błyskawicznym tempie”.
30.06.2022
Numer 14.2022